Nadszedł niestety koniec sezonu, więc czas podsumować test klocków hamulcowych MAKLAND, który rozpocząłem w marcu – dla przypomnienia odsyłam Was do wpisów: WYMIANA I TEST KLOCKÓW HAMULCOWYCH HARLEY DAVIDSON SPORTSTER, VROD I KLOCKI HAMULCOWE MAKLAND i CZĘŚĆ II TESTU KLOCKÓW HAMULCOWYCH MAKLAND
Na klockach MAKLAND przejechałem w sumie trochę ponad 7000 km.
Klocki bardzo szybko ułożyły się do tarcz i nie zużywają ich nadmiernie. To mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło, bo o ile na początku klocki miały raczej łatwo, to ostatnie 4000 kilometrów przejechałem z pasażerem i pełnym obciążeniem, w dużej części po górskich, krętych trasach. Klocki starły się o, mniej więcej, 1,5 – 2 mm, więc jeszcze spokojnie co najmniej jeden, podobny sezon, pojeżdżą.
Klocki może nie są aż tak precyzyjne jak poprzednie, które miałem, sintermetalowe, ale w zupełności spełniają moje oczekiwania jeśli chodzi o jazdę turystyczną. Tak jak już poprzednio pisałem na zimno mają bardzo wyraźny moment zadziałania, a im cieplejsze, stają się może trochę mniej precyzyjne, ale siła dozowania jakoś znacząco nie wzrasta. W dalszym ciągu nie zaobserwowałem podatności na fading. Jeśli chodzi o doznania akustyczne, też nic w trakcie testu się nie zmieniło – klocki nie piszczą.
Co do pylenia, dalej pylą, ale mam wrażenie, że trochę mniej niż na początku testu, kiedy się docierały.
Podsumowując – jestem nadal bardzo zadowolony z ich pracy i uważam, że stosunek ceny do jakości klocków MAKLAND jest BAAAAARDZO DOBRY ;-).